Przywiązanie - cz. 2

W ostatnim artykule wyjaśniliśmy podstawy teoretyczne koncepcji przywiązania, jak również genezę powstawania więzi pomiędzy dzieckiem, a jego głównym opiekunem. Równie ważne jest jednak zagadnienie wpływu przywiązania na funkcjonowanie jednostki w dorosłym życiu. W poniższym artykule dowiemy się, co dzieje się z naszym stylem przywiązania w dorosłości.

        Zarówno Bowlby, jak i Ainsworth utrzymywali się w przekonaniu, iż zapoczątkowane we wczesnym dzieciństwie style relacji z rodzicami – a konkretnie z głównym opiekunem – są na tyle trwałe i do pewnego stopnia nie-plastyczne, że przechodzą wraz z dzieckiem przez kolejne fazy rozwojowe aż do dorosłości. Jednocześnie stworzona przez nich teoria przywiązania zakłada, iż funkcjonowanie jednostek dorosłych w relacjach i związkach interpersonalnych w dużej mierze zależeć będzie od stylu więzi, jaki wykształcił się we wczesnym dzieciństwie. Zgodnie z teorią inaczej więc będzie wyglądać zachowanie osoby, która doświadczyła bezpiecznej i pełnej zaufania więzi ze swoim głównym opiekunem, a inaczej zaś osoby, która pozbawiona była takiego poczucia bezpieczeństwa. Bowlby sam stwierdził, iż braki, które wystąpiły w związku pomiędzy matką (bezpieczną bazą), a małym dzieckiem, w ciągu pierwszych trzech lat jego życia, pozostawiają trwałe ślady na jego osobowości. Dodaje również, iż w przypadku regularnie powtarzających się sytuacji, w których dziecko aktywuje pewne zachowania przywiązaniowe, ale nie uzyskuje w związku z nimi odpowiedniej reakcji (np. obiekt przywiązania jest niedostępny lub osoby sprawujące rolę głównego opiekuna zmieniają się z dużą częstotliwością), może dojść do wykształcenia się u dziecka niezdolności do wchodzenia w oraz utrzymywania głębokich związków interpersonalnych. 

Wspomina o tym także Mateusz Plopa (w swojej publikacji z 2019 roku): 

Teoria przywiązania zakłada, że wzór przywiązania jako wewnętrzny aktywny model kreuje wczesne doświadczenie, od którego zależy późniejsza jakość funkcjonowania jednostki w różnych relacjach interpersonalnych.

        Wiadomo już, że teoria przywiązania oparta jest na pewnych prawach/zasadach ewolucyjnych i stwierdza, iż pierwszorzędową potrzebą jednostki jest doświadczanie poczucia bezpieczeństwa. W sytuacji, w której małe dziecko odczuwa różnego rodzaju dyskomfort (zmęczenie, choroba, poczucie zagrożenia), poszukuje pocieszenia i opieki ze strony swojego obiektu przywiązania do czasu, aż subiektywnie postrzegane niebezpieczeństwo przeminie. Dopiero wówczas dziecko powraca do swoich zwyczajowych czynności, takich jak eksploracja, zabawa oraz wchodzi w interakcje z innymi. Ten specyficzny proces jest kontynuowany w przeciągu całego życia – z czasem (najczęściej) zmienia się natomiast obiekt przywiązania. O ile w dzieciństwie rolę bezpiecznej bazy pełni zazwyczaj matka (lub inny główny opiekun), tak w dorosłości funkcję tę przejmuje partner romantyczny. Nie jest to oczywiście zależność bezwzględna, gdyż w wielu przypadkach obiektem przywiązania mogą być w dalszym ciągu rodzice, ale też rodzeństwo lub znajomi, wtedy jednakże mówimy o innym rodzaju więzi, niż tym, który występuje w związkach romantycznych. 

Koncepcja, podług której styl przywiązania w jakim dorasta dziecko, przenosi się na jego dorosłe życie, przyciąga dość silną falę krytyki. Dość często powtarzającym się zarzutem jest pogląd, jakoby niemożliwe było stwierdzenie konkretnego stylu przywiązania u osoby dorosłej, gdyż styl przywiązania jako konstrukt nie jest na tyle trwały i stabilny w czasie, aby mógł w istotny sposób wpłynąć na funkcjonowanie jednostki. Nie wszyscy badacze zgadzają się z tym założeniem, powołując się na badania Bowlby’ego, w których przyznaje on, iż wzorce funkcjonowania wynikające z przywiązania dziecka we wczesnym dzieciństwie nie są zupełnie absolutne, ale mają tendencję do stawania się coraz bardziej sztywnymi i niezmiennymi z biegiem czasu. Zwraca się również uwagę na to, że podobieństwo w wyrażaniu smutki i żalu przez małe dzieci i dorosłych jest jednym z głównych dowodów na to, iż behawioralny system przywiązania jest ważną i istotną częścią każdego związku, jaki człowiek formuje na przełomie swojego życia. 

Nie można podejmować polemiki dotyczącej zagadnienia utrzymywania się przywiązania w relacji dzieciństwo-dorosłość bez wspomnienia o wkładzie dwójki badaczy, Paul’a Shaver’a i Cindy Hazan (publikacje miedzy innymi z lat 1987, 1988, 1994), którzy dokonali konwersji koncepcji i klasyfikacji stylów przywiązania Ainsworth na koncepcję przywiązania u osób dorosłych. W swoich badaniach zwracają oni uwagę, iż dorośli, którzy opisują siebie samych jako „ufnych”, „ambiwalentnych” albo „unikających” w kontekście związków romantycznych, przywołują wspomnienia odmiennych od siebie wzorców relacji, jakich doświadczyli w dzieciństwie z własnymi rodzicami. W swoim modelu poświęconym procesowi, w którym rozwijające się dziecko przenosi swój uformowany styl przywiązania z opiekuna na rówieśników, Shaver i Hazan sugerują, iż kluczowe elementy więzi są wyraźnie obecne w relacjach z rówieśnikami na przestrzeni okresu dorastania i wchodzenia w dorosłość. Wysuwają hipotezę, iż pierwszym zachowaniem przywiązaniowym, jakie ulega ‘przeniesieniu’ jest tendencja do poszukiwania bliskości z innymi, natomiast później dołączają do niej poszukiwanie wsparcia oraz bezpieczeństwa, aż w końcu dochodzi do nawiązania z inną jednostką na tyle solidnej więzi, że zaczynają traktować ją jako bezpieczną bazę. Jednakże głównym obiektem badań Hazan i Shaver była rola przywiązania w tworzeniu i utrzymywaniu związków romantycznych.

        Przyjmując, iż to jaki styl przywiązania towarzyszył nam we wczesnym dzieciństwie, ma rzeczywisty wpływ na nasze funkcjonowanie w dorosłym życiu, można zadać sobie pytanie, jakie w takim razie wynikają z tego konsekwencje? Poniżej załączam krótką charakterystykę każdego ze stylów i sposoby funkcjonowania, z jakimi się zazwyczaj wiążą:

  • Osoby, które są przywiązane do swoich partnerów w sposób bezpieczny potrafią czerpać radość i satysfakcję z wzajemnej bliskości i są przychylnie nastawione do czynności i zachowań partnera, które mają na celu doprowadzić do jej utrzymania. Pozostawanie w bliskości partnera sprawia im przyjemność, tak jak utrzymywanie z nim szczerego i intymnego związku. Są to osoby wyrozumiałe, akceptujące i chętnie udzielające wsparcia swojemu partnerowi, oczekując od niego tego samego. Ich związki cechują się największą stabilnością.

  • Osoby, przywiązane w sposób unikający mają pewne problemy z zaufaniem, przez co obawiają się utrzymywania bliskiej i szczerej relacji ze swoim partnerem. Próby nawiązywania przez partnera intymności oraz bliskich kontaktów wywołują u nich lęk, obawę, czasem także pewien opór. Ogólnie rzecz ujmując nie są zbyt pozytywnie nastawione do angażowania się w związek z partnerem.

  • Osoby cechujące się stylem przywiązania lękowo-ambiwalentnym są dość często przekonane, iż to ich partner nie chce angażować się w stworzenie bliskiego i intymnego związku, przez co narasta u nich dyskomfort psychiczny. Obawiają się one o trwałość swojego związku, martwią się, że w jakiś sposób stracą swojego partnera (np. że partner ich opuści). Nierzadko zmartwienia te związane są także z przekonaniem, iż partner uważa istniejący związek za nieatrakcyjny i może podjąć działania, mające na celu znalezienie subiektywnie lepszej relacji. 

         Przytoczone charakterystyki opisują uogólnione tendencje, jakie przejawiają osoby przynależące do jednej z kategorii przywiązania, jednakże to, jaki styl dominuje na wczesnych etapach życia jednostki ma o wiele głębsze znaczenie. Jednym z badaczy, którzy poddali tę
kwestię dość szczegółowej analizie był Jeremy Holmes. Wskazał on na związek pomiędzy wyróżnionymi przez Ainsworth poza-bezpiecznymi stylami przywiązania (lękowo-ambiwalentnym i unikającym) a niskim, ale istotnym, poziomem ryzyka rozwinięcia się choroby psychicznej w populacji nie-klinicznej. Holmes podejrzewał również, że nawet 70% przypadków sklasyfikowanych jako osoby przywiązane w sposób zdezorganizowany może zapaść na różne dolegliwości psychiczne – zwłaszcza w populacjach dotkniętych przemocą fizyczną lub seksualną. Badacz zwrócił również uwagę na fakt, iż w teorii więzi Bowlby’ego widoczna jest wyraźna różnica pomiędzy zdrową (bezpieczną), nieoptymalną (poza-bezpieczną) oraz patogenną (zdezorganizowaną) ścieżką rozwojową, która ma swoje korzenie już we wczesnym dzieciństwie. 

Choć nie są one zupełnie niezmienne, to wzorce z nimi związane mają tendencje do samo-utrwalania się, czego skutkiem jest ich obecność w kolejnych bliskich i intymnych związkach (jak zauważa Holmes, także w tych związkach, które rozwijają się przejściowo w trakcie trwania terapii pomiędzy pacjentem, a psychoterapeutą). Ścieżki rozwojowe bliższe tej zdrowej i bezpiecznej są związane z większą ilością pozytywnych wydarzeń życiowych, jednak wymagają jednocześnie pewnego stopnia zaufania i wrażliwości oraz wyzbycia się niektórych nieadaptacyjnych strategii obronnych. Połączył również zdezorganizowany styl przywiązania z późniejszymi trudnościami i problemami natury psychicznej, które mogą dać początek narcystycznym zaburzeniom osobowości w dorosłym życiu. 

Z pewnej perspektywy można nawet dostrzec podobieństwa pomiędzy pewnymi skrajnymi przypadkami nacechowania konkretnym stylem więzi, a odpowiadającym mu zaburzeniem psychicznym: styl unikający – schizoidalne mechanizmy obronne, styl zdezorganizowany – stany odpowiadające osobowości borderline. 

Wracając do badań Hazan i Shaver - badacze zwrócili również uwagę na istotną rolę wzajemności w bliskim związku, a dokładniej jej braku. Sugerują, iż wczesne negatywne doświadczenia w bliskiej relacji, jak ta pomiędzy matką i dzieckiem mogą prowadzić jednostkę do przekonania, że nie warto mieć dużych oczekiwań względem partnera w związku. To nie wszystko, bowiem niskie oczekiwania wobec drugiej osoby w bliskiej relacji mogą także wpłynąć na nasze własne zachowania związane z poszukiwaniem bliskości oraz dostarczaniem troski i opieki partnerowi. Co za tym idzie istnieje ryzyko, że kierując się przeszłymi doświadczeniami związanymi z niesatysfakcjonującym bliskim związkiem będziemy angażować się mniej we wspieranie naszego partnera oraz w oferowanie mu intymności (wobec czego sami możemy stać się poza-bezpiecznym obiektem przywiązania). 

        Swój wkład w opis potencjalnych skutków płynących z wczesnego doświadczania poza-bezpiecznych stylów przywiązania wnosi również psycholożka, Andrea Pound. W swoich badaniach eksperymentalnych związanych z działalnością prywatnego projektu wsparcia interpersonalnego NEWPIN (z roku 1990), przeprowadziła dokładne obserwacje i wywiady na 23 osobach badanych – 11 członkach projektu (matki samotne lub znajdujące się w trudnych związkach, o ciężkich warunkach materialnych i życiowych, niektóre cierpiące z powodu izolacji społecznej, trudności związanych z wychowywaniem dzieci oraz depresji) oraz 12 wolontariuszach udzielających wsparcia (również matki lub główni opiekunowie dzieci, którzy w swoim życiu przeszli przez podobne doświadczenia, jak grupa członkowska). Już na pierwszy rzut oka Pound dostrzega powtarzające się historie nieszczęść i trudności, których badane kobiety doświadczyły jako dzieci i które to trudności wciąż je prześladowały w dorosłym życiu. Niemal wszystkie matki biorące udział w projekcie jako jego członkowie potwierdziły, iż ich stosunki z rodziną pochodzenia są napięte. Dziesięcioro badanych w tej grupie doświadczyło w dzieciństwie separacji od jednego lub obojga rodziców, a ośmioro na skutek różnych wydarzeń życiowych zmieniło w młodości głównego opiekuna przynajmniej trzykrotnie. Dziewięcioro zostało porzuconych przez swych mężów lub partnerów w trakcie ciąży, albo zaraz po porodzie. Siedmioro pełniło rolę samotnej matki w momencie prowadzenia eksperymentu. Większość zmagała się z długotrwałymi problemami emocjonalnymi, najczęściej z depresją lub lękiem, a także z brakiem płynności finansowej i stabilnością miejsca zamieszkania. W grupie wolontariuszy połowa badanych również doświadczyła w dzieciństwie długotrwałej separacji rodzicielskiej, także tutaj siedmioro z nich zmagało się z trudami bycia samotnym rodzicem. Zdecydowana większość, tak jak w grupie członków projektu, cierpiała z powodu znacznych problemów finansowych. 

Pomoc, jakiej udzielano osobom uczestniczącym w projekcie NEWPIN obejmowała wsparcie psychologiczne, w pewnej mierze także materialne i praktyczne, jednak najczęściej wymienianym przez osoby badane czynnikiem uznawanym za pomocny, była stała obecność i dostępność drugiej osoby (having someone who cares). Wśród nieco bardziej szczegółowych aspektów znalazła się m.in. subiektywnie postrzegana głębokość zwierzeń interpersonalnych i dzielenie się swoimi doświadczeniami, co skutkowało zwiększaniem się poziomu zrozumienia własnych oraz cudzych motywów, zachowań i reakcji. Niektóre z badanych osób zdawały się także odczuwać mniejszy dyskomfort związany ze stanami depresyjnymi i odczuwanym niepokojem. Jest to bardzo ciekawa obserwacja, biorąc pod uwagę relację Andrei Pound, podług której duża część badanych przed przystąpieniem do projektu opisywała siebie jako bardzo krytyczną i nieufną wobec innych oraz oczekującą negatywnych reakcji ze strony innych ludzi – co prowadziło do pogłębiającej się izolacji. 

Pound dość celnie nawiązała w swoich badaniach do założeń teorii więzi Bowlby’ego, zgodnie z którymi małe dziecko pozostające w relacji z niedostępną lub nieprzewidywalną matką, która reaguje na jego potrzeby ambiwalencją lub wycofywaniem się, może po jakimś czasie zacząć przejawiać różne wzorce poza-bezpiecznego stylu przywiązania. Psycholożka podkreśliła jednak, iż wyniki jej badań wskazują na to, że możliwe jest osiągnięcie poprawy negatywnych skutków wynikających z poza-bezpiecznej więzi, przynajmniej w niewielkim stopniu. Stanowisko to podzielają również wspomniani wcześniej Hazan i Shaver. Według nich rozwinięcie nawet jednego istotnego związku interpersonalnego, który obala poprzednie poza-bezpieczne oczekiwania względem opiekuna lub partnera, daje szansę na ukształtowanie bezpiecznego i bliskiego przywiązania w dorosłym życiu. 

Niektóre obserwacje poczynione w 1990 roku przez Andreę Pound znajdują potwierdzenie także i w innych badaniach empirycznych. Według obserwacji Quinton i Rutter (1984) dzieci dorastające w instytucjach opieki społecznej (a więc pozbawione stabilnego obiektu przywiązania) częściej wchodzą w nieudane związki małżeńskie i mogą mieć poważne problemy z zapewnieniem odpowiedniej troski własnym dzieciom. Z kolei inna para badaczy, Brown i Harris (1978) dowiodła, iż utrata rodziców (z powodu śmierci, porzucenia lub spowodowanej innymi czynnikami stałej separacji) w dzieciństwie zwiększa w populacji kobiet predyspozycje do rozwinięcia się depresji na późniejszych etapach życia. Znowuż w swojej pracy naukowej, z 1982 roku, Adam sugeruje istnienie dodatniego związku pomiędzy stratą jednego lub obu rodziców w młodości, a występowaniem myśli samobójczych i podejmowaniem prób odebrania sobie życia.

        Na podstawie (między innymi powyższych) badań dotyczących teorii więzi w dorosłym życiu, można zaobserwować pewne wzorce, które mogą stać się częścią schematu funkcjonowania jednostki - jeżeli na wczesnych etapach życia nie wykształci ona bezpiecznego stylu przywiązania z ważną dla niej osobą:

  • Wzorzec kompulsywnej niezależności (compulsive independence), w którym jednostka zaprzecza potrzebie utrzymywania bliskich związków z innymi, utwierdza siebie i innych w przekonaniu, że przemierza przez życie samotnie i nie ufa nikomu poza samym sobą.

  • Wzorzec nadmiarowej zależności (excessive dependence), w którym to jednostka starając się doświadczyć poczucia bezpieczeństwa i bliskości za bardzo polega na innych osobach oraz nie ufa sobie samej. 

Podsumowując: Osoby cechujące się wyniesionym z dzieciństwa bezpiecznym stylem przywiązania zazwyczaj posiadają umiejętność wyrażania negatywnych emocji - przede wszystkim złości - w adaptacyjny, zdrowy dla siebie i akceptowalny dla innych sposób. Natomiast osoby cechujące się poza-bezpiecznym stylem więzi częściej duszą w sobie złość, albo wyrażają ją w sposób szkodliwy dla siebie i innych.

Previous
Previous

Uzależnienia behawioralne

Next
Next

Przywiązanie - cz. 1